czwartek, 22 kwietnia 2010

Barszcz czerwony.

Ostatnio w moim życiu zachodzą pewne zmiany. Zapisałam się na pilates. Mam ambitny plan rozruszania swoich starych kości oraz rozciagnięcia schorowanych ścięgnien. To dopiero trzeci tydzień, a już zauważam efekty... Plecy mniej bolą i odkrywam, że w moim brzuchu są także mięśnie. Czuję się lepiej, zdecydowanie. Myślę, że to dobry początek by wprowadzić parę drobnych zmian.

Ruch. Na razie spokojnie, muszę się odzwyczaić od pozycji siedzącej i przestać uprawiać jedynie dyscyplinę sportu o nazwie: 'o nie, mój autobus ucieka!'. Bardzo lubię biegać, ale trochę się boję kontuzji. Tęsknie też za siatkówką. Jednak samo rozruszanie nic nie da. Muszę wyrobić w sobie dobre nawyki związane z jedzeniem. Wiecej warzyw. Mniej słodkiego... Muszę od nowa pokochać ryby. Dlatego właśnie w najbliższym czasie postaram się umieszać przepisy na dania ze składników naturalnych i prostych. Na dania, które dodają energii i nie wpływaja ujemnie na ludzki oragnizm. Mam taką małą fanaberię. Trzymajcie kciuki!


Zaczynam od jednej z pyszniejszych zup. Od barszczu! Czerwonego. Nie jest to klasyczny przepis. Raczej taki nasz, domowy.

Barszcz czerwony

Składniki:
- 3 marchewki
- 1 pietruszka
- 1 seler
- 3 listki laurowe
- 6 ziarenek ziela angielskiego
- 0,5 łyżeczki soli
- 5 skrzydełek kurczęcych
- zimna woda
- 1 kg buraków
- pieprz
- kwasek cytrynowy
Przygotowanie:
Do dużego garnka wlać zimną wodę i wrzucić składniki na wywar (pomijając sól). Gotować przez godzinę na wolnym ogniu. W połowie gotowania posolić. Z wywaru usunąć warzywa i przyprawy.
Marchewkę usuniętą wcześniej z wywaru pokroić w plasterki i ponownie dodać do zupy. Skrzydełka ponownie dodać do zupy (jeśli ktoś tak lubi).
Buraczki w skórkach ugotować do miękkości (1,5-2 h gotowania). Ugotowane i obrane buraczki zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Dodać do zupy. Doprawić pieprzem i kwaskiem cytrynowym do smaku. Zupę zagotować.
Podawać z gotowanymi ziemniaczkami.

Smacznego!

9 komentarzy:

Waniliowa Chmurka pisze...

O właśnie i na taki barszczyk mam ochotkę.
Pozdrawiam i gratuluję dobrych wyborów na wiosnę!:)

Olcik.

asieja pisze...

moim kościom też by się przydało jakieś rozciąganie
albo chociaż rower..

a barszczyk
uwielbiam
jedna z trzech ulubionych zup
koniecznie Maminy..

Hanna Mi pisze...

Olciaky, dziękuję Ci. :-) Pozdrawiam wiosennie!

Asiejko, jedna trzech? Może mówisz jeszcze o pomidorowej i rosole? :-)
Rower dobra rzecz. Kiedy to ja ostatnio się wybrałam na przejażdżkę? Miłego sportowania! :-)

lo pisze...

To jest taka zupa, którą mogłabym jeść codziennie. Trzymam kciuki za postanowienia i podziwiam wytrwałość.

Hanna Mi pisze...

lo, niestety ja codziennie mogłabym pomidorową... :-)))) Dziękuję za miłe słowa! :-)

anytsujx pisze...

Pyszny barszczyk, właśnie na jutro planuję krokiety z barszczykiem :), pozdrawiam :)

Hanna Mi pisze...

Anytsujx, no to przybij 5! Mam nadzieję, że będzie pysznie! :-)

Karolina pisze...

Trzymam kciuki za Twoje postanowienie, a Ty trzymaj za moje. ;) Od jutra mam dwie dodatkowe godziny fitness tygodniowo, a także basen. Może mi starczy czasu na gotowanie? ;) Barszczyk pierwsza klasa, choć ja wolę wege. Pozdrowienia!

Hanna Mi pisze...

Karolino, chwilowo gimnastykuję się nad pracą magisterską... Ale jest to chwilowy urlop od ćwiczeń! ;-) Dzięki za miłe słowa. :-)