piątek, 8 sierpnia 2008

Wakacje pod... jabłonią.

Ostatnio przez zupełny przypadek odkryłam, że na posesji mojego Lubego rośnie sobie jabłonka, w dodatku obsypana mnóstwem małych nakrapianych jabłuszek. Ku mojej wielkie radości zostałam wczoaraj obdarowana całym mnóstwem tych przeuroczych owoców. Jabłka jak jabłka... Ale nie do końca. Ta odmiana nazywa sie oliwka czerwona. Jest tzw. zapomnianą odmianą, której już nie hoduje się na skalę przemysłową. Są pyszne, serio. Po za tym podoba mi się w nich to, że są to pierwsze tegoroczne jabłuszka jakie jadłam. Jakby to powiedziała moja siostrzenica: "a mniom mniom mniom!". Polecam wszystkim jabłkomiłośnikom! :)

Brak komentarzy: