wtorek, 12 lutego 2013

Podejmuję wyzwanie: 50 dni do wiosny. :-)


Nie raz wspominałam o tym, że uwielbiam blogi o odchudzaniu, zdrowiu i zdrowym żywieniu. :-) Niestety przyszły takie czasy, że i ja mam zbędny balast w okolicy talii... Zatem podejmuję wyzwanie: 50 dni do wiosny! :-) Ogólnie chodzi o to by się za siebie porządnie wziąć. Tak serio-serio. :) Tak się składa, że Wielki post będzie trwał 50 dni. :-) Mój cel na te 50 dni to zrzucić 5 kilo. Oczywiście w sposób mądry, racjonalny i  zdrowy!

Oto najważniejsze zasady, którymi będę starała się kierować:

1. Pić mądrze wodę. Niby banał, ale wczoraj dowiedziałam się, że optymalne nawodnienie, to takie gdy w ciągu doby spożywamy max 30 ml na każdy kilogram masy naszego ciała, czyli osoba o wadze 100 kg powinna wypijać dziennie max 3 l wody. WODY! Nie herbaty, nie kawy, nie soku... wody! I to nie byle jakiej. Najlepiej średniozmineralizownej rekomendowanej do picia np. Cisowianka, Nałęczowianka. Koniecznie bez gazu! :-)

2. 50 minut aktywności dziennie. Czyli szybkiego spaceru lub ćwiczeń z Ewą Chodakowską. Muszę kupić matę do ćwiczeń. Fajne są za 15 zł w sklepie na 'D'. :)

3. Dużo sprzątać. Tak, tak: sprzątać. Dodatkowy ruch nie zaszkodzi, a czyste mieszkanie to dodatkowa korzyść!

4. Jeść 5 razy dziennie w miarę równych odstępach czasu. Kolejny banał, jednak wszyscy wiemy, że mega trudny do realizacji. :-)

5. Jeść 5 porcji warzyw dziennie i 2 poracje owoców. M-m, będzie pysznie. :)

6. Nie piec ciast, muffinek, ciasteczek... Najstaraszniejszy punkt. Serce me krwawi na samą myśl. :)

7. Robić mądre zakupy. Kupować niedużo jedzenia, ale dbać o jakość i wartość odżywczą produktów. Przeprosić się z rybami ii zupami. Jakoś ostanio było nam nie po drodze. Strzelić focha na soki z kartonu, biały makaron, biały chleb, żelki Haribo....... :)

8. Nie jeść po 19. Chodzę spać o 22, więc zdąrzę starwić to co zjadłam i będę lepiej spała. :)

9. Ważyć i mierzyć się raz w tygodniu. Oficjalnie zaczynam jutro, więc dniem pomiarowym mianuję środy. :-)

10. Starać się mieć pozytywny stosunek do siebie, świata i ludzi. :-) Dużo uśmiechu i liczenia do 10. ;-)

Trzymajcie kciuki za mnie, błagam! :-) A może macie ochotę się przyłączyć? Trochę ruchu, racjonalniejsza dieta i uśmiech na twarzy jeszcze nikomu nie zaszkodziły. :-) Zapraszam serdecznie. :-)

Pozdrawiam i życzę miłego Śledzika. :-)

Hania.

6 komentarzy:

Aniko pisze...

Też sobie dałam podobny deal tylko odrobinę dłuższy, bo 60 dni) i trochę więcej do zrzucenia (ale czym więcej się waży tym więcej się chudnie w racjonalnym odchudzaniu a ja mam naprawdę duużo do zrzucenia). Najgorsze dla mnie to stałe pory posiłków i słodycze - ale to ze względu na Męża który to nie wyobraża sobie jeść osobno ale i o regularnych porach (raz chce jeść obiad o 16, raz o 19 i o innej porze nie zje a i nie może być tak że jemy osobno), no i podjada regularnie słodycze a sumienie mu nie pozwala jeść samemu :P

Beata pisze...

Hmm... pomysł dobry, tylko jak dla mnie zbyt duży rygor... nie mam na to czasu... ja na jesieni przez chyba 2 miesiące schudłam 5 kg :) teraz będę kontynuowała moja dietę cud do Wielkanocy - a dieta cud polega na tym, że kompletnie nie jem słodyczy, jem trochę mniej w ogóle i chodzę ze dwa razy w tygodniu na basen... nic więcej... to jeszcze jestem w stanie przeżyć... w każdym razie życzę powodzenia i wytrwałości.

Nath pisze...

A ja się odrobinę nie zgodzę z punktem 9 - jesli chodzi o kilogramy ... i to sprawdzane aż co tydzień ;) Za często! Zważ się na początku, raz w środku i po koniec. Wystarczy zdecydowanie! Ponieważ kiedy się odchudzamy celem nie powinny być spadające liczby (które czasem płatają nam figla, i rosną w górę, co wcale nie znaczy, że stoimy w miejscu ze swoim zdrowiem), a po prostu zmiana stylu życia :) I jeśli "przetrwamy" 50 dni, to czemu nie przeżyć w ten sposób kolejnych, kolejnych i kolejnych?

Hanna Mi pisze...

Aniko, och jak ja się cieszę, że nie jestem sama. :)) Dokładnie pory posiłków są najtrudniejszym elementem. Mam nadzieję, że jakoś uda mi się wdrożyć. Szczegolnie, że jestem przywyczajona do 4 posiłków.. Ale mam wielką motywację! Musi mi się udać! Tobie też. Trzymam mooocno kciuki! :-))

Beato, niestety na basen chodzić nie mogę, ale liczę na ćwiczenia z Ewą Ch. i spacery. :-))) Diety cud nie istnieją... Liczę na rozsądek, ruch i zdrowe odżywianie. :-))

Nath, nie wiem jak wytrzymam tydzień.. Ja z tych co najchętniej ważyliby się codziennie. :-) Choć mój cel to luźne ciuchy, wreszcie. :-))) Ale dziękuję za porady, przemyślę to. :-)

Unknown pisze...

Pomysł dobry. Życzę wytrwałości. Cóż dla mnie też jest bolesne nie pieczenie, ale zawsze można upiec i sprezentować komuś. A samemu zrobić sobie surówkę z kiszonej kapusty, jabłkiem, marchewką i polać olejem lnianym. Zdrowo i pysznie. Ja się uzależniam od smaku. Na prawdę.
Pozdrawiam
A.

Chuyên trang đi Mỹ pisze...

Vé máy bay đi Austin giá rẻ
Vé máy bay đi Mỹ – uy tín- giá rẻ – chất lượng
Vé máy bay đi El Paso giá rẻ
Vé máy bay đi Mỹ hãng nào rẻ nhất
Những khu nghĩ dưỡng thượng thặng quyến rũ nhất Hoa Kỳ
4 cẩm nang du lịch động vật hoang dã USA
Nghệ thuật âm nhạc đường phố Hoa Kỳ
Du lịch trung tâm Nghệ thuật Segerstrom Hoa Kỳ
Khám phá thiên đường du lịch Los Angeles Mỹ
Khách sạn 5 sao và sân Golf tại Broadmoor, Colorado Springs