poniedziałek, 20 września 2010

Grzybki marynowane.

Jesień, jesień... Wieczory coraz dłuższe, poranki coraz chłodniejsze. Prawdziwych grzybiarzy jednak nic nie wystarszy. Nastomiast ja pielęgnuję lenia. Poranki spędzam w pracy, a wieczorami.. Oglądam filmy. Nawet nie wiedziałam, że to takie przyjemne, że tak dobrze robi na głowę... Ostatnio szczególnie przypadł mi do gustu "Ogród Luizy" oraz "The Woman That Dreamed About a Man". Tak, zgadza się, Marcin Drociński jest moim ukochanym aktorem (obecenie). Choć w PitBullu był wspaniały, boski i cudowny... Ach, polecam, naprawdę polecam! Dzięki filmom można przeżyć naprawę magiczne chwile. Odrobina odrealnienia dobrze wpłynie na każdego z nas... :-)


Gdy oderwiemy na chwilę od filmów i przyjdzie pora na obiad czy kolację proponuję otworzyć wtedy słój z grzybkami i wyłowić małe skarby, które urozmaicą niejedną potrawę. Maślaczki, prawdziwki, podgrzybki... Dla każdego coś dobrego...


Przepis na zalewę zremiksowany przez moją mamę. Bardzo dobra, najlepsza. :-)

Grzybki marynowane

Składniki:
- grzyby
- woda
- ocet
- cebula
- listki laurowe
- ziele angielskie
- sól
- cukier
Przygotowanie:
Grzyby oszczyścić i umyć. Odgotować w osolonej wodzie przez 5-7 min od zagotowania. Grzyby odcedzić. Przełożyć je (bez cebuli) do wyparzonych słoików. Sporządzić zalewę.
Zalewa: 3 szklanki wody + 1 szklanka octu 10% + po 2 listki na każdy słoik + 3 ziela angielskie na każdy słoik + sół, cukier do smaku. Zalewę zagotować. Zalać grzyby. Słoiki zakręcić.

Smacznego! :-)

18 komentarzy:

asieja pisze...

jesień i grzybki.. no tak, pasują do siebie idealnie.

Karmel-itka pisze...

asieja ma w stu procentach rację.
jesień bez grzybków to jak kot bez ogona - nie może byc! ;]

Hanna Mi pisze...

Asiejko, pasują pasują... Jednak najwspanialsze jest to, że są zapowiedzią pierogów z kapustą i grzybami na Wigilię. :-)

Karmel-itko, zgadza się. :-) Szkoda tylko, że nie mam kiedy osobiście wybrać się do lasu... :-)

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

prawdziwki tam widzę :) najbardziej lubię :)

Tilianara pisze...

Ach, ale smakołyki zamknięte w słoiczkach :)

Truscaveczka pisze...

Składam oficjalny protest wobec drażnienia ciężarnych. Grzybki naszej mamy są po prostu idealne. Zawsze.

Hanna Mi pisze...

Aga, dobre są, ale ja najbardziej lubię maślaki. :-))

Tili, dzięki. :-))

Hanna Mi pisze...

Trus, a może da się wysłać jeden słoik pocztą? ;-) :-)

Anonimowy pisze...

Filmy oglądać, to ja bardzo, bardzo lubię. Szkoda tylko, że wieczorami jestem ostatnio tak zmęczona, że nie mam siły na nic innego, jak tylko absurdalnie wcześnie położyć się spać.

Grzybki z resztą lubię też. Chętnie bym je zobaczyła w swojej spiżarce.

Pozdrawiam! :)

Ewelina Majdak pisze...

Haniu śliczne zdjęcie masz w profilu.
A grzyby marynowane to jedna z tych rzeczy po które zawsze sięgam jak jestem u Mamy :)
Bardzo je lubię szczególnie w zimie do kanapek z wędliną :)

Uściski!

lo pisze...

Taki słoiczek otworzony w zimie cudownie przypomina o jesieni, która wtedy wydaje się ciepła i bajkowa.

Hanna Mi pisze...

Zaytoon, dlatego znalazłam swoją idealną pozycję leżącą do oglądania filmów i dzięki nim ładuję baterie. :-)

Poleczko, dziękuję, jesteś bardzo miła. :-) Dokładnie... Grzybek do kanapki i świat staje się piękniejszy. :-)

lo, zgadza się. Dobrze, że można zamknąć trochę magii do słoika... :-)

majka pisze...

O nie, zalewa mojej mamy jest lepsza :) Zartuje oczywiscie. Wszystko co mamine jest zawsze pyszne i doskonale. Lubie takie marynowane grzybki. Moja mama wlasnie co sobota jezdzi na grzyby a pozniej je przetwarza. Ja sama nie robie. Zawsze dostaje kilka sloiczkow :)

buruuberii pisze...

Och Hania "Ogrod Luizy" okropnie mi sie podobal, az bym obejrzala znowu, nie musisz namawiac :)

Ale grzybi to srdenio, jednak przy szukaniu takowych chetnie bym pomogla!

Hanna Mi pisze...

Majeczko, no ba. :-) Dobre grzybki nie są złe. A te otrzymane w prezencie, to już w ogóle poezja! :-)

Basiu, bardzo bym chciała zobaczyć Ogród Luizy jeszcze raz, ale na dużym ekranie, jednak chyba już na to za późno... Na szczęście są płyty DVD! :-)
Prawdę mówiąc też uważam, że w zbieraniu grzybów najlepszy jest spacer.. :-))

buruuberii pisze...

Haniu, a tak spacer przy okazji grzybow szukania to swietna rzecz... Ogrod Luizy rzeczywiscie juz ma pare lat, ale wlasnie da sie inaczej niz kino, choc nie ma jak duzy ekran :))
Usciski!

margot pisze...

ja jeszcze nigdy nie marynowałam grzybków-suszę i to ile się da ,ale takich marynowanych nie robiłam :P

Hanna Mi pisze...

Basiu :-))))))))))

Margot, musisz nadrobić! Koniecznie! :-)